Dyptyk o tym
– To było –
Piotrowi Sommerowi
Twarde i prawdziwe, jak śmierć. M.
wyprzedził mnie na rowerze (trudno już za nim nadążyć) i założył nogi na ramę
(„– patrz, tato!”).
Chwila stała się lita. A był w
niej spokój zrodzony z pędu i wiatru.
Wjechaliśmy na jasną polanę.
Zrozumiałem, oto krótki czas letniego popołudnia oddany mi do rozporządzenia.
Ojciec odejdzie. I bez niego stanie się, co się stanie.
I minie jeszcze wiele dni i nocy.
– To będzie –
Przemkowi Dakowiczowi
Tadeuszowi Różewiczowi
Dariuszowi Susce
Pogrzebmy się w piachu. Niech
twoja rączka będzie klepsydrą. Zróbmy nic. Z żółtych okruszyn czasu, które
przesypią się przez wąski przełyk dłoni.
Będziemy patrzeć.
Będzie cicho, ranek.