Recenzja tomu W końcu świat Wojciecha Kudyby.
Przedruk ze strony magazynu literackiego "Latarnia Morska".
Karina Ćwirzeń
Drogą "zawsze do wewnątrz"
Pełnia moja od innego zależy
(Raïssa Maritain, Quare tristis es)
Na nowy tom poetycki Wojciecha Kudyby składają się wiersze świadczące o przebytej drodze. Wiersze dojrzane z górskich szlaków, wyszukane wśród łąk, w trawie, ale też znalezione w zaludnionych miastach, w rynku, na wieży kościoła; czasem wywędrowane z książką w ręce jak z mapą.
(Raïssa Maritain, Quare tristis es)
Na nowy tom poetycki Wojciecha Kudyby składają się wiersze świadczące o przebytej drodze. Wiersze dojrzane z górskich szlaków, wyszukane wśród łąk, w trawie, ale też znalezione w zaludnionych miastach, w rynku, na wieży kościoła; czasem wywędrowane z książką w ręce jak z mapą.
Wiersze będące owocem spojrzenia, pod którym „nawet padlina staje się kwitnącym sadem” (Plewienie marchwi).
Poezja ta bogata, jak tobołek, z którym dopiero co wyruszyło się z domu
lub właśnie powróciło się z podróży. Poezja, która nie jest sama dla
siebie, poezja-podarunek, zaproszenie do wędrowania wśród pytań pod
niebem, książka na drogę.
Książka na drogę unoszącą zawsze do wewnątrz. „Dokąd prowadzi droga? Dokąd podróż wieczna/ Przez czas?” Pytania, które inicjują wędrówkę, i najważniejsze z nich – kiedy zbliży się śmierć? Teraz, czy jeszcze nie?
Książka na drogę unoszącą zawsze do wewnątrz. „Dokąd prowadzi droga? Dokąd podróż wieczna/ Przez czas?” Pytania, które inicjują wędrówkę, i najważniejsze z nich – kiedy zbliży się śmierć? Teraz, czy jeszcze nie?
Wyruszamy wieczną drogą: „pośród tak wielu światów, niepewni, zbłąkani/ Szukamy odpowiedzi, lecz same pytania” (Dzieci).
Jesteśmy konieczną odpowiedzią na glos Ojca – wyruszyliśmy, bo Ktoś nad
daje znaki z drugiej strony, właśnie dlatego, że jest. Ktoś woła,
dlatego jesteśmy w permanentnym ruchu. Droga zaś jest poznaniem,
kształtowaniem (się). Jest Miejscem, do którego docieramy, tym, w którym
akurat jesteśmy i z którego postrzegamy świat, miejscem spotkania z
Innym, a więc rozmową, podczas której „nic się nie zmienia/ Prócz nas
samych” (Dzieci).
Wiersze, których rytm podrywa do
wędrowania, które jest słuchaniem, patrzeniem, przechodzeniem od tego,
co konkretne, przez to, co symboliczne, do tego, co esencjonalne –
poszukiwaniem innego, który nas zmienia, docieraniem do najgłębszej
swojej istoty, tam, gdzie odnaleźć można to zagłuszone blichtrem
współczesności miejsce połączenia z Innym, z całym stworzeniem.
Wędrowanie, za którym idzie zmiana, wewnętrzne poruszenie, odkrycie
jedności tego, co dookolne – świat, przyroda – i tego, co głęboko ukryte
(w nas), pojednanie z polnym stworzeniem i z drugim człowiekiem,
odkrywania miejsca Boga w nas. Przyjęcie do siebie, że jesteśmy wpisani w
kreacyjny plan Pana, tak jak rozmowa jest wpisywaniem nas samych w
szerszy kontekst.
Zatem Miejsce. To bliskie, swoje, albo
które nas w końcu oswaja. Może są jedynie miejsca bliskie? Wspominanie i
odwiedzanie. To, co odnalezione w pamięci. Zaglądanie do miejsc, które
są częścią nas, których my jesteśmy częścią. Oglądanie się w przeszłość,
rozpoznawanie znaków, które dano nam na drogę, patrzenie na to, co nas
ukształtowało. Czerpanie na dalszą drogę z tajemniczej studni
dzieciństwa – przecież „wciąż tam jesteśmy”, jak czytamy w wierszu Siwa Dolina.
To właśnie, co ocalone w pamięci, zdają się mówić te wiersze, tworzy
nas najpełniej. Zapomnieć drogi do domu znaczy utracić wszystko?
Przecież „dom zawsze gdzie indziej” (Wstępowanie).
„Poeta – muzyk mowy”, wiedzie czytelnika
tak przez miasta, jak i przez łąki – bo drogą jest też poznanie
poetyckie, a poezja lubi chować się „z drugiej strony miasta/ w
korzeniach traw, w rogu cmentarza” (Zwierzę poetyckie). Kształtuje nas obcowanie z naturą, wsłuchiwanie się w jej tajemniczy głos: „znaki skryto w ziemi - ” (Ogród kabalistów), „gdzieś tu, pod śniegiem musi być Wieczernik” (Kopia Górka),
tak jak obcowanie z kulturą (litery), która równie mocno znaczy te
wiersze, także na prawach cytacji. Więc rozmowa także poprzez znaki
żyjących w piśmie. Wędrowanie z żywymi i z umarłymi, bo nikt tak
właściwie nie jest martwy, w nas żyją głosy.
Droga nie zawsze jest łatwa. Bywa, że
wiedzie przez miejsca zacienione, wpada w ciemność, gubi się. Poeta
mocno akcentuje obecność Pana, ale i jego dotkliwy brak, kiedy ktoś, kto
odsuwał ciemność, zasłania swe oblicze, zamyka w ciemnej dłoni „rynek w
grudce bursztynu”. Dlatego droga jest też oczekiwaniem. Aby wędrować,
potrzebne jest zaufanie , którego źródłem jest doza zgody na świat. Tu
jest przecież nasz dom (tymczasowy), tu oto jesteśmy. Ufa się Temu,
który ten świat stworzył? To stworzenie upewnia nas o tym, że On jest.
Wprawdzie w czasie nocy „znaki wskazują wyłącznie na siebie” (Miasta), lecz „każde słowo/ Może teraz stać się iskrą” (Dom). Z tego miejsca przecież będę ocalony (Kraków).
Droga jest zmianą, poszerza nasz świat
wewnętrzny. Wędrować to widzieć pełniej świat dookolny, który na powrót
skupia się w nas, który prowadzi do głębi. Dlatego wciąż trzeba siebie
porzucać, w drodze do środka powracać, dać się porwać Wiatrowi, głosowi
Rozmówcy. Potrzeba, aby:
Wsuwać się w ziemię, w zimie
Wciąż do wewnątrz
Aż do korzeni, iść przez ciemność
Spoczywać, drążyć, nie ustawać
Bez ruchu, prędko
Wciąż do wewnątrz
Aż do korzeni, iść przez ciemność
Spoczywać, drążyć, nie ustawać
Bez ruchu, prędko
("Woda")
Wojciech Kudyba"W końcu świat",Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2014, str. 120