„Nazywam
się Majdan” to pozycja unikatowa w polskiej literaturze. W
wyjątkowy sposób zostały w niej przedstawione bieżące problemy
Ukrainy. Czy udało się w niej przedstawić prawdę o tym kraju?
Rozmawiamy z autorem książki, Wojciechem Kudybą – polskim
pisarzem i literaturoznawcą.
Tytuł
pańskiej powieści „Nazywam się Majdan” nasuwa z miejsca
polityczne skojarzenia. Ale choć jest to opowieść o Ukrainie, trop
polityczny nie jest chyba do końca trafny? Jak możemy określić
istotę Pana książki?
Pisząc
ją, jakoś intuicyjnie wyczuwałem, że dla przedstawienia wydarzeń
na Ukrainie muszę znaleźć język inny niż dokumentalny. Majdan
jako wydarzenie społeczne i polityczne od strony publicystycznej
został już nieźle opisany, ukazało się wiele publikacji, także
książkowych. Natomiast w literaturze fikcjonalnej temat ten do tej
pory u nas się nie pojawiał, choć przecież tylko język
literatury jest w stanie udźwignąć całą złożoność
współczesnego doświadczenia historycznego naszej części Europy.
Niejednoznaczność sytuacji Ukrainy podkreśla obecne w tytule słowo
„majdan”, które przecież używane jest często jako określenie
chaosu, czy też niepoukładanego zbioru różnych odrębnych
elementów. Tym znaczeniem gram w tej powieści, nie zapominając ani
o tym, że Majdan to nazwa kijowskiego placu, na którym rozegrały
się tak ważne dla Ukrainy wydarzenia oraz popularne nazwisko. Więc
zaryzykowałbym hipotezę, że istotą książki ma być
wieloznaczność...
PEŁNY
TEKST ROZMOWY TUTAJ.