poniedziałek, 1 maja 2017

"Fraza": o tomie "Różo szronu" Wojciecha Gawłowskiego


O tomie Różo szronu Wojciecha Gawłowskiego pisze dr Tomasz Pyzik.

[źródło: "Fraza" 2016, nr 4 (94), s. 310-312]


Liryczne snycerstwo

Zbiór wierszy Wojciecha Gawłowskiego Różo szronu jest trzecim tomem Biblioteki św. Grzegorza z Nazjanzu – serii, która skupia polską współczesną poezję religijną. Apostroficzna forma tytułu wskazuje desygnat, który otwiera się na niedosłowne znaczenia. Całość została podzielona na cztery części: Radosne, Światła, Bolesne i Chwalebne. Jest to wyraźne nawiązanie do wszystkich tajemnic Różańca Św., które są przypisane do poszczególnych dni tygodnia. Poezja ta, podobnie jak wspomniany gatunek modlitwy, jest kompletna, obejmuje doświadczenie całego tygodnia będącego symbolicznym odzwierciedleniem życia.
Gawłowski lirycznie sugeruje, że naszej egzystencji towarzyszy odblask transcendencji, szept sacrum zamknięty w szczególnych formach natury. Poeta doskonale porusza się w materiale słowa. Z zadziwiającą precyzją przygląda się misterium przyrody, wydobywając istotę tytułowej róży. W znakomitym utworze (***Jesienna różo szronu…) natrafimy na maksymalne wysycenie znaczeń zbudowanych z litanijnych zwrotów, nasze myśli zatrzymają epitety oddające pełnię postrzegania, metafory rysujące chwilę zachwytu, impresjonistyczne retardacje delektujące się uchwyceniem biegunów historii, oksymorony i neologizmy ukazujące obecność, ciągłość i stałość wszechbytu siejącego swe ziarna w ziemskim mikrokosmosie. Ten ostatni utwór tomiku kumuluje w sobie różnorodne doświadczenia pielgrzyma, który kwintesencję filozoficzno-teologicznej kwerendy znajduje właśnie w „róży szronu”. Oto niewidoczne zostało wyrażone, ulotne zostało uchwycone, słowo poetyckie związało różne stany skupienia wiecznej materii w artefakcie natury. Gawłowski wykazuje się niezwykłą świadomością poetycką, a jego wnikliwość, umiejętność obserwacji oraz przełożenia objawionej wieczności na odpowiednią symbolikę zadziwia i zatrzymuje się w pamięci. Nie jest to zatem poezja ulotna, nie da się jej przeczytać tylko raz. Powtarzalność i stopniowe dochodzenie do finału poznania przypomina różańcową medytację, jest to przejście przez mistyczne tajemnice wpisane w treść życia ludzkiego.
Autor Róży szronu jest niezwykle skutecznym tropicielem „światłocienia poezji”, o czym wspomina w wierszu Anioł Księgoskrzydły. Za tym nowym, autorskim terminem z pogranicza literaturoznawstwa i metafizyki kryje się szczególna umiejętność, dar wejrzenia w szyfr Boga w naturze oraz licencja na jego przekład zamknięty w wersach uderzających celnością, w strofach kompletnych, tematycznie zamkniętych w sobie, a jednocześnie otwierających nas na pytania graniczne. Dzięki temu miejsce, w którym czytamy te wiersze, staje się naszą prywatną Pracownią Pytań Granicznych. Możemy w niej rozważać tajemnicę bytu wpisanego w ciągłość wszechświata, w jego małe i wielkie twory, które mają jeden wspólny kod (Prowincja zimowego zmierzchu). Z kolei w Widzeniu podmiot poznający dzieli się odczuciem wieczności, które odnalazł w sobie. Spotkamy tam wersyfikacyjne cięcia, przerzutnie akcentujące tożsamość z Absolutem. Dualizm tkwiący w ludzkiej egzystencji ma swe wyraźne odbicie w poezji Gawłowskiego. Autor dogłębnie poznaje samego siebie, przywołuje antyczne hasło „gnothi seauton”, by dostrzec związek między sobą a głębią wszechświata. W wierszu Który obserwacja linii papilarnych uzmysławia meandryczne powiązanie ze „ślimakami galaktyk” oraz „pniami powalonego Drzewa Wiadomości”. Dowiadujemy się, że jest w nas cząstka transcendencji, a wers rzeczywistość przerasta w myśli wyobraźnię wskazuje, że pełnia jest poza nami. Znaki nieskończoności gromadzą się w tym materiale poetyckim na spójną syntezę życia wpisanego w tajemnicę. Bezkształtna forma metafizycznego tchnienia przemienia się w słowa opisujące m.in. płatki różane, czy też koronkowy haft szronu, a poeta jest „snycerzem ciszy i wiatru”, u którego sakralny hylemorfizm znajduje swe połączenie (***Snycerze ciszy…). Tak jest też choćby w utworze Rękopis zimowy, gdzie aura konotuje symboliczne skojarzenia z biblijną manną z nieba i górą Tabor. Czas uległ tu zawieszeniu. Mamy wspólnotę doświadczenia, tu i teraz jest tożsame z tam i wtedy. Poeta dzieli się także osobistym świadectwem, w liryku Skarbiec modlitw i pieśni przywołuje wygląd ojcowskiego modlitewnika odbijającego w swym zużyciu iskrę trwania niebiańskiego. Niespotykana impresja scala wieloletnią aktywność duchową w obrazie niepozornej książeczki, na którą nikt nie zwróciłby uwagi. Gawłowski wydobył jej wielkość i mistykę.
Moc twórcza ostrowskiego poety płynie z uchwycenia detalu. Obserwacja świata z pozoru lakonicznie zamyka się w wierszu To z 1997 roku (3 lata przed głośnym tomikiem Czesława Miłosza o tym samym tytule), w którym zaimek wskazujący na doświadczany stan poetyckiego uświadomienia ma swe rozwinięcie w metaforze oddającej niewytłumaczalną językiem innym niż poetycki transformację „rozproszonego obłoku, spopielonej gwiazdy” w „osad pisma”. I właśnie pismo autora Różo szronu potrafi przełożyć Zapach gasnącej świecy (tytuł utworu dedykowanego pamięci matki), potrafi unieśmiertelnić, spinając „babie lato wieczności” z oznakami zbliżającego się końca, pismo to dostrzega światło tam, gdzie nastaje ciemność, a z niepozornych znaków wysuwa wzruszające wnioski (Boże Narodzenie 1998). „Róża szronu” staje się przy tym wszystkim symbolem zapatrzenia w cud, zrozumienia chwili odbijającej nieprzemijalność, wielkości tkwiącej w drobiazgu natury, wiązki nadświadomości łączącej z przestrzenią transcendencji.
Zbiór Wojciecha Gawłowskiego zamyka strona nazwana Parę przypuszczeń o poezji. To siedem wypowiedzeń będących pięknym podsumowaniem poszukiwawczej drogi artysty. Skupia się w nich prawda rozwinięta w wierszach dotykających możliwości poznawczych języka, doświadczenia integralności istnienia, dramatu eschatologicznego, scalania odległych krańców bytu, iluminacji i zwykłej radości tworzenia, której u Gawłowskiego nie brakuje. Pytanie czym jest poezja? znalazło swe ostateczne, wartościowe odpowiedzi, które powinny oświetlać drogę zagubionym twórcom współczesnej kultury. Te swoiste motta wymagają jednak pogłębionego wyczucia i rozumienia słów, wymagają specyficznego czytania świata, by ująć resublimację metafizycznych imponderabiliów w konkretne wyrazy, by – jak to mistrzowsko uczynił Gawłowski – znaleźć własną, ulotną i nietrwałą rzeźbę „róży szronu” z zapisanym kodem wieczności i odbić go w snycerskich precjozach mowy wiązanej.
Tomasz Pyzik

Wojciech Gawłowski, Różo szronu, Biblioteka świętego Grzegorza z Nazjanzu, Republika Ostrowska, Ostrów Wielkopolski 2015.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.