Wojciech Gawłowski - ur. w 1953 r. w Ostrowie Wielkopolskim. Poeta. Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Opublikował tomy wierszy: Błędnik równowagi (1978; medal im. Stanisława Grochowiaka za najlepszy debiut roku), Przypisy do przepowiedni (1985), Zmienna losowa (1985), Prowincja zimowego zmierzchu (1993), Zapach gasnącej świecy (2000), Podania, życiorysy, legendy i baśnie (2001), Głosy, obrazy i sny (2003), Prowincja ostrów miasta (2008), Lunapark nieśmiertelności (2011), Różo szronu. Wiersze metafizyczne i religijne (2015), Muzeum Dusz Czyśćcowych (2018). Laureat m.in. Medalu im. Stanisława Grochowiaka (1978), Nagrody Peleryny (1985), Konkursu Poetyckiego im. R. M. Rilkego (1999), Nagrody Prezydenta Miasta Ostrowa w dziedzinie kultury (1993, 2001, 2003, 2008, 2011) oraz Lauru Kultury Starosty Ostrowskiego (2014). Publikował m.in. w „Nowym Wyrazie”, „Nurcie”, „Odgłosach”, „Życiu Literackim”, „Integracjach”, „Gazecie Malarzy i Poetów”, „Twórczości”, „W drodze”, „Arkuszu”. Jego poezja prezentowana była wielokrotnie na antenie Polskiego Radia, a przekłady wierszy ukazały się w antologiach i czasopismach w Czechach, Francji, Niemczech i Austrii. Stały współpracownik dwumiesięcznika literackiego „Topos”. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka w miejscu urodzenia.
WYBÓR WIERSZY
***
Patrz!
Jastrząb kołuje zwolna nad
sitowiem
kuna pomyka porzuciwszy
uduszone pisklęta
a nas zagryzie w końcu
to
tak przecież cherlawe zwierzątko
sumienia.
1982
Krucjata dziecięca I
Jest
na kolejowej skarpie w gęstwinie cmentarzyk
gdzie
drzewa i krzewy biczują po twarzy
Stopa
łagodnie grzęźnie, zapadłe mogiłki
ziemia,
trawa, korzenie zarosły tabliczki
Z
numerkami kwater, figurek aniołów
imiona,
nazwiska, daty narodzin i zgonu
blisko
siebie lat kilka starczy na życiorys
klątwy
genetyki, nieznane choroby
dziedziczone
po przodkach bliskich i dalekich
konflikty
krwi toczące żył podskórne cieki
Śpią
doświadczalne króliki, Dziekanki pacjenci
Wiatrem
wyniesieni na ołtarz powietrza
Wypatrujesz
mogiłki Zbyszka wśród zieleni
Niebem
ciągnie obłoków krucjata dziecięca
Krucjata dziecięca II
Wieś Łopienno dawny dworek
pobielane ściany
w polodowcowej rozpadlinie
wiatr jezioro marszczy
płaszczyzna wielkopolska
ściele się szeroko
melancholia niziny wiatr
łzę toczy z oka
Małe i duże dzieci co nie
dorośleją
prowadzą zakonnice żwirową
aleją
Procesja żywcem wzięta z
płócien Wojtkiewicza
szczerzy gęby gawiedź
kocie łby ulica
Z koszyczków kwiatki sypią
wieją feretrony
stygmat Bożego Ciała nad
tłum wyniesiony
bieleje hostia słońce na
niebie wysoko
na horyzoncie w dali
sinieją obłoki
pomrukuje burza gęstniej
powietrze
(Na wpół uduszone pępowiną
dziecko
z niedotlenionym mózgiem
ogniem na policzku
czterdziestoletnia Ewa z
dzwoneczkami w ręku)
Procesja zawraca by zdążyć
przed deszczem
zasłona przybytku nie
rozdarta jeszcze
Wiatr kręci bicze z piasku
i na oślep razy
rozdaje. Rwą ziemię
korzenie błyskawic
Napowietrzna golgota staje
nad równiną
z chmur otwartego boku
strugi wody płyną
Wyjątki z kroniki rodzinnej
Umarli
w
żywych dochodzą
do
głosu.
W
toń zwierciadlaną
spada
kamień
losu.
Krąg
za
kręgiem
płaską
taflę
łamie.
Fala
liże ranę.
Zabliźnia
się
pamięć.
9.04.2002
***
Księżyc zaszedł za chmurę
trwa festiwal nieba
kwiat lipy i jabłoni
matka w dłoniach rozciera
pnie drzew ścięte jasne
wersy snu przebudzenia
czerń prószy świt wstaje
zza korony korzenia
5 rano, 12.02.2008.
Widzenie we śnie
Śnieżna jasna góra w
białym świetle nowiu
Zamek z litego srebra mech
leśny przy wezgłowiu
Śnienie , lśnienie w
źrenicach zapadła noc nieba
Linią wzroku pochodem
ciągną leśne drzewa
Drżenie , śnienie, lęk
nagły , świtu masyw biały
Pokój przebudzenia ,
grzbiety książek i regały
Światło snu odbite wędruje
przez słowa
W oknie pełnia księżyca
srebrzysta ponowa
27.07.2008
Wnętrze
Chleby, krągłe kołacze
wśród gałęzi drzew,
krzewów
Nie wiadomo: dar z nieba
czy dar składany niebu?
Ludzie siedzą na murku
na rozgrzanych kamieniach
plac zalany jest słońcem
sen jest cieniem
wspomnienia
Szepczą liście i wargi
szmer w gałęziach zamiera
ciszy niemej rytuał
mowę ludziom odbiera
Pozostaje milczenie
słońce topi powietrze
ścichły listki i wargi
chleba, snu ciepłe wnętrze
jest sklepieniem nad głową
puls krwi łuki rozpina
serce kołacze w piersi
dzwonem śpiewa świątynia
noc 29/30.08.2009
Przyjaciołom ze Stuttgarten Schriftstellerhaus
Po parapecie deszcz się
skrada.
Za oknem
miasto mówi do siebie
pomrukuje
późno kładzie się spać.
Pod drżącymi powiekami
nieznajoma ręka
wertuje z wprawą
rękopisy snu.
Ach,
wczytywać się w nie
przekładać na obce języki
nim strawi je
biały płomień jawy.
Stuttgart, 24.09.2004
Z Wiliama Blake,a
Z nieba wiosny
Wenus na tle Plejad
Jasne świecidło-monidło
W kłębie srebra
Między istotą a rzeczą
Cienie, światło odbite
Drzwi percepcji skrzypią
Wiszą na jednym skrzydle
6.04.2004
Do królowej
Jeść z ręki
cóż tam z ręki
ze stópki
okruszki
spomiędzy palców nóżki
leżąc
głowę zadzierać wysoko
Ty królowo
otwórz mi na czole
ostrzem szpilki
z pantofelka
trzecie oko.
26.04.2010
Widokówka z Sopotu
Na molo
sprzedawca muszli
przy uchu
z komórką
Obok
wczasowicz
w muszli zasłuchany
Szumiące, słuchające
muszle mórz
ciał komórki
kosmiczne membrany.
16.01.2010
Przyjazne prądy
Samoloty
z kartki papieru.
Spadają w dół
lub kołują szukając
przyjaznych prądów
powietrza.
Bacznie obserwuj kobiety
i przyrodę.
Powoli składaj
do lotu
kartkę wiersza.
Niech się
do końca ułoży
origami przestworzy.
30.01.2010
Widzenie I
Na czerni dachu wróble
doskonalą owalny kształt
chlebowej skórki
Gdy odlatują spłoszone
owal galaktyki
otacza nas
Wnętrze chleba
łaknące
nigdy nas nie syte
Przedwiośnie
Na grobowej rabatce
ptasie gniazdko.
Tam uwite
czy przywiane
z pobliskiego drzewa ?
Znicz skwierczy
cisza kwili
mokre niebo i ziemia.
Wicie
wianie
tchnienie.
Nieobjęte przestrzenie.
28.03.2009